PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=99027}
7,5 233 613
ocen
7,5 10 1 233613
5,0 20
ocen krytyków
Skazany na bluesa
powrót do forum filmu Skazany na bluesa

można powiedzieć spokojnie, że Riedel to pijak i narkoman, bez powodu...no, z powodu psa, którego ojciec odstawia do rakarza. To nie film o legendzie, to próba pokazania legendy-nieudolna, bez pomysłu, mimo że jest w tym filmie parę momentów, ale to za mało, żeby chełpić się dziełem, które ma pokazać że Riedel był wyjątkowym artystą. Potrzebne drugie podejście do zrobienia dobrego filmu.

ocenił(a) film na 9
Mrcn

Absolutnie nie!

ocenił(a) film na 10
oneday

Mrcn, ty chyba z księżyca spadłeś - TO FILM FABULARNY, nie biograficzny!

użytkownik usunięty
Nyna90

MRCN- Dla mnie ten film niesie ze sobą ducha prawdziwej wolności.

o jakiej wolności ty piszesz? co to znaczy być wolnym? gnić do południa, nie pracować , ćpac, pić i się opie---lać?

użytkownik usunięty
radek_3

No...jakiś rodzaj wolności to jest:)) A tak na serio chodziło mi o poszukiwanie wolności za pomocą podróży, muzyki, i używek.

ocenił(a) film na 9

To raczej zniewolenie. Być uzależnionym - to prawdziwe więzienie.

ocenił(a) film na 8
radek_3

Dzieciom od nadmiaru wolnego czasu się we łbach poprzestawiało.

ocenił(a) film na 7
Mrcn

Można tak powiedzieć, jeśli w ogóle się go nie zna. Ja go znałem i z tą wiedzą film naprawdę mi się podobał. A takiego soundtracku próżno szukać w innych produkcjach;)

luk11c4

Właśnie o to mi chodziło - żeby pokazać ludziom Riedla. Film zdecydowanie zrealizowany tak jakby każdy znał jego historię, jego mysli, żył z nim czy przebywał. Brakuje rozłożenia Riedla na łopatki, na części pierwsze. Pokazano tylko otoczkę, a jak dla mnie to za mało. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
Mrcn

Film dla mas, to nie może być zbytnio wyrafinowany. Ale prawda, coś tak na omacku był zrobiony, ale co zrobić, gdy taka cywilizacja się robi leniwa, ta demokracja i komputeryzacja zaraz zrobi z nas zwierzęta, którym wystarcza instynkt i zaspokojenie podstawowych potrzeb;/

Mrcn

obejrzałam film dzisiaj po raz pierwszy i zgadzam się w 100%. film jest naciągany, w wielu momentach aż śmieszny. reżyser nieudolnie przedtsawił muzyka - zrobił z niego zwygłego człowieka, który upada na samo dno, człowieka, któy wygląda jak pijak, menel (nie urażając tutaj nikogo, a na pewno nie pana ridla). zlepek jakichś bezsensownych historyjek, które najprawdopodobniej nie miał miejsca. to jakieś g**no paradokumentalne, a nie biograficzny film. dżem i ryszard riedel to bardzo intreresujące postaci, inspirujące, ale i smutne historie, a tego w tym filmie nie widać. wystarczyło by odrobina prawdy i pomysłu, dopracowania, a film stałby się dobrym dramatem biograficznym, a nie jakąś na biega robioną produkcją z setką niedociągnieć. dałabym 4/10, ale z racji na symptanię jakim dażę ten zespół i wokalistę daję 6/10. o grze aktorskiej nie wspomnę. jedynie fraszyńska dała radę

Mrrrau1

ps. zastanawiałam się, co by było gdyby film oglądał zupełnie ktoś obcny, ktoś kto nie ma pojęcia kim jest jakiś tam rysiek riedel. myślę, że taka osoba kompletnie nie doceniła by filmu, co jest kolejnym minusem produkcji: wiele niejasności, w sumie nie ma jakiejś szczegołówej fabuły i psychologii bohaterów, tylko wszystko tak z wierzchu, jak powiedział ktoś wyżej - "otoczka" - która nadaje taki niesmak i niedosyt. ogólnie się rozczarowałam, bo z prawdziwej pięknej, ale i dramatycznej historii możnaby zrobić cudowny dramat, a tutaj wyszła jakaś - za przeproszeniem - komercyjna kupa

ocenił(a) film na 7
Mrrrau1

"eżyser nieudolnie przedtsawił muzyka - zrobił z niego zwygłego człowieka, który upada na samo dno,"

W tym momencie pzrestałem czytać bo się smiesznie zrobiło.

shamar

Mrrrau1 ma rację - komentujemy tu film, nie człowieka. Cała Polska zna legendę Riedla, ale posadź przed ekran kogoś kto nie znał legendy Dżemu i potem spytaj się o czym i o kim jest ten film. Film nie ma skrzydeł i nie jest ikoną. Film nawet nie dotknął tematu wolności - wróć koń na końcu i pseudorozważania Riedla na dachu szpitala(?) (dzięki reżyserowi, że Kotta ubrał w pidżamę)... Na ekranie widziałem tylko walkę w kaftanie wypełnionym narkotykami i alkoholem, Riedel został pokazany jako szamoczący się "nastolatek", zatopiony w szarzyźnie życia, niepotrafiący podjąć decyzji, pomóc żonie, widzący tylko siebie i swoje potrzeby, swoją "wolność", czyli igłę i kieliszek.

ocenił(a) film na 7
Mrcn

Jakiej wolności?
Riedel był narkomanem, człowiekiem uzależnionym, gdzie tu wolność? Mógł co najwyżej o wolności pomarzyć i za nią tęsknić - to słychać w jego piosenkach. Wielki muzyk i wokalista. A w życiu? Było jak było...

ocenił(a) film na 8
libra66

A to idealnie pokazuje scena, kiedy Riedel prosi o strzykawkę tego gościa i jest gotowy zrobić wszystko aby ją dostać. Z jednej strony wielka gwiazda, wszyscy go kochają, a z drugiej...

ocenił(a) film na 8
Mrcn

Jak dla mnie film bardzo dobry, może i macie racje twierdząc, że reżyser przedstawił go w złym świetle i że historia jest błędna. Ja np nie znam dokładnie jego historii i nie jestem fanką dżemu, podobają mi się strasznie piosenki tego zespołu, ale oglądając ten film mogę stwierdzić że Tomasz Kot świetnie zagrał role jaką mu dano i jeżeli już mamy kogoś obwiniać to tylko i wyłącznie reżysera to on przedstawił mu jak ma go zagrać a on to po prostu zrobił. Jeżeli chodzi o Fraszyńską to owszem zagrała b. dobrze, ale dla mnie to nic szczególnego dlatego nie rozumiem jak można pisać że ona przynosi jedynie ratunek ( nie obrażając nikogo) ona nie zagrała czegoś rewelacyjnego. To on musiał grać, że jest naćpany, on musiał wcielić się w jego role tak jak mu kazano i on musiał wszystko, a ona .... nie wiem, może ktoś mnie oświeci sceną którą można by powiedzieć, że jest świetna

ocenił(a) film na 7
Mrcn

Ja się odniosłem do "zwykłego człowieka". A co to? Aktorzy i śpiewacy to nie sa zwykli ludzie?
Może by pomnik chciała zobaczyć?

shamar

źle mnie odebraliście. doskonale zdaje sobie sprawę, że aktorzy, piosenkarze, artyści, itd. są zwykłymi ludźmi. każdy jest człowiekiem. ale mówiąc to miałam na myśli, że ktoś obcy, ktoś kto nie ma bladego pojęcia ridlu, mógł spojrzeć na to inaczej. chodzi o to, że dla takiej osoby nie miała znaczenia postać legendy polskiego rocka, bo równie dobrze film mógł być odebrany jako opowieść o uzależnionym jakimkolwiek, przeciętnym człowieku, nieznanym, zwyczajnym. wtedy film traci na walorach, bo przelatuje trochę chaotycznie między momentami, w sumie nic konkretnego nie ukazując. skoro jednak reżyser ujął temat dżemu i ridla, moim zdaniem powinien podejść do tego o wiele ambitniej, wgłębić się w życiorys ridla bardziej (może to zrobił, ale postanowił go urozmaicić jakimiś własnymi wątkami, pomijając te prawdziwe), ukazać bardziej "biograficzny" charakter filmu, a nie jakąś własną wizję jego życia i upadku. tym bardziej, że film jest naciągany, bo wiele wątków nie miało miejsca, a ciekawe i prawdziwe (oczywiście moim subiekwtywnym zdaniem) zostały pominięte. reasumując: film dla mnie nie ma głębszego dna, jakiegoś sensu. to postać ridla nadaje mu "tchnienie" i gdyby nie ona, film byłby bardzo słaby. za mało prawdziwej historii o muzyce, o nim samym, a nie tylko wszechobecne narkotyki, problemy, itd.
co do fraszyńskiej, to, że jej rola była mniej istotna od roli kota, nie oznacza, że była gorsza. uważam, że kot zagrał dobrze, ale troszkę nienaturalnie, być może, przez te wykreowane przez reżysera wątki. fraszyńska była dla mnie bardziej realna, bardziej do mnie przemawiała. po prostu. ale to kwestia subiektywna.

Mrrrau1

żałuję, że fragmenty z koncertów nie były prawdziwe. to również moim zdaniem, ujmowało polotu filmowi.

Mrrrau1

kurcze, troche chaotycznie napisałam, nawet bardzo ;) więc głownie miałam na myśłi to, że rezyser bardziej skupił się na upadku człowieka, a nie na samym muzyku. zrobił to w taki sposób, że równie dobrze film, zamiast opowiadać o ridlu, mógłby opowiadać o jakimś innym, zwykłym uzależnionym człowieku. tak więc kot mógł zagrać jakiegoś tam jana banana z kołobrzegu, który miał kłopoty z ojcem, fascynował się indianami, itd. tym bardziej, że ten film nie był taki prawdziwy, za brakło mi w nim autentyczności. wiadomo, że zazwyczaj w filmach biograficznych scenarzyści koloryzują życiorys, ale tutaj dla mnie reżyser i scenarzysta odeszli w troszkę inną, jak dla mnie, niewłaściwą stronę. ale to kwestia gustu! nie chciałam nikogo urazić jak już pisałam wcześniej, bo szanuję pana ridla i jego fanów, ale tym bardziej właśnie uważam, że film o nim powinien być jednak o wiele lepszy, autentyczny i piękniejszy.

Mrrrau1

A czy pomyślałaś że to film nie przeznaczony pierwszorzędnie dla osób nie znających w ogóle Ryśka Riedla ???
Jeżeli znajdzie się ktoś taki kto jest laikiem jeśli chodzi o historie Dżemu i obejrzy film to na pewno zobaczy upodlonego człowieka, którym zawładnęły narkotyki . . .
Ehhh czytając Twoje wcześniejsze wypowiedzi czuje się jaky trochę zażenowany (nie obrażając Ciebie i Twoich wypowiedzi . .po prostu takie jest moje pierwsze odczucie)
No bo jak możesz mówić że film nie ma "głębszego dna" ?? Wszyscy znamy historię Ryśka i jak skończył . . .Reżyser chciał pokazać nam tylko jak wyglądało jego życie, którego wcześniej nie widzieliśmy . . . I wydaje mi się że pokazał to bardzo dobrze.
Bo nie da się tak prosto nakręcić w 100% spójnego filmu z realiami jakie towarzyszyły Ryśkowi.
Ale ważne tematy jakie go spotkały były przedstawione bardzo dobrze. Dzieciństwo, początki jego artystycznej drogi,walka z nałogiem.
A momenty z kiedy Rysiek rozmawiał z Indianerem (na peronie i dachu szpitala) dały mi bardzo dużo.
A co do fragmentów z koncertów to wiesz . . . że tak teraz polecę wyrażeniem "Co za dużo to i świnia nie zeżre" . . . Nie wszystko da się tak wkomponować w film po mimo tego że bardzo byśmy chcieli . . .chociażby przez walory artystyczne czy możliwości nakręconych wcześniej koncertów.
Wszyscy byśmy chcieli zobaczyć jak to było kiedyś ale sam soundtrack daje nam tą "Iskrę" w filmie, która budzi w we wszystkich z nas i w każdym z osobna szczególne i osobliwe uczucia.

" Uważam, że film o nim powinien być jednak o wiele lepszy, autentyczny i piękniejszy." - Nic nie może być bardziej autentyczne,lepsze i piękniejsze od samego Ryśka osoby o głębokim sercu i mentalności . . . więc żadna produkcja nam tego nie odda . . .

DayWalkeer

Moim zdaniem produkcja właśnie skaleczyła obraz Ridla. Już jestem wycofana z tematu, więc nie będę się rozpisywać. Po prostu takie są moje odczucia, dla mnie film jest banalny, a Rysiek banalną osobą nie był. W tym jest sęk. Ja się na filmie ani nie wzruszyłam, ani nawet trochę mnie nie poruszył. Nie chodzi o naciągane sytuacje, bo są filmy z mniej realnymi wątkami, ale przemawiają do mnie, bo opowiadają spójną historię od początku do końca, idealnie przemyślaną. Reżyser się nie wykazał, bo film ma smak dzięki prawdziwemu Ryśkowi, a nie scenariuszowi. Moim zdaniem, skoro ktoś się podejmuje tak ciężkiego zadania jak nakręcenie dobrego filmu biograficznego albo fabularyzowanego, to powinien to od deski do deski zrobić idealnie, a dla mnie cały film się nie trzymał kupy. Po prostu. Ja wobec filmów jestem bardzo krytyczna i nie chodzi tutaj o Dżem, o Ridla, tylko o film i o to jak został zrealizowany. Dla mnie - dość marnie. Być może dla Ciebie jest to świetna produkcja, choć w Polsce o to trudno. Nie chcę narzekać na polskie kino, ale jest w tym dużo prawdy, i ten film też to pokazuje, że Polacy nie umieją kręcić dobrych filmów. Chociaż pomysł jest, inspiracja jest, to w efekcie końcowym wszystko jest nie tak jak powinno i nie zachwyca, a wręcz budzi zażenowanie i niedosyt. Ale to nie znaczy, że nie mamy dobrych filmów. Dobre kino było w latach 80 i wstecz, a jednym z nowszych, moim zdaniem bardzo dobrze wykonanym i przedstawionym filmem jest chociażby Pogoda na jutro, z racji inteligentnego scenariusza i sprytnie przedstawionej ironii życia. W Skazanym na blusa tego nie ma. Był scenariusz, efekt końcowy do mnie nie przemawia, a powody już wymieniałam wcześniej.

DayWalkeer

Odnośnie przeznaczenia filmu: taki film jak ten może i jest przeznaczony dla fanów Ridla, ale znam co nieco jego historię i jakoś do mnie nie przemówił :) Poza tym ja preferuję uniwersalne filmy, które każdy może interpretować inaczej i w jakiś sposób docierają do każdego, bo taki film jest naprawdę ciężki do zrealizowania, a ja kocham ciężkie kino i firmy, który już z góry są ograniczane przez tematykę, czy odbiorców do mnie w ogóle nie trafiają, bo świadczy to o poziomie realizacji i produkcji. Dobry film o Ridlu byłby taki, który prawdziwego fana wprowadziłby w świat dawnych wspomnień, jego pasji, idola, marzeń i ciekawostek, a nowego widza przygotował na powrót do historii, zaciekawił i zafascynował. Tego tutaj nie było.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones